

Przychodzą i takie miesiące kiedy jest bardzo duże zużycie kosmetyków, jak i bardzo małe. Lipiec obfitował właśnie w bardzo małe zużycie, ale coś tam zawsze ujrzało swoje dno 🙂
Nie przedłużając, zapraszam na mini denko z lipca 🙂
Wesoła gromadka 🙂
Herbal Essences odżywka do włosów nadająca objętość – dziwnym i w sumie nie dziwnym trafem odżywka skończyła się szybciej niż szampon, bo zazwyczaj jest na odwrót, ale robiąc zdjęcia zauważyłam, że odżywka ma pojemność 200ml, zaś szampon który jeszcze używam ma 250ml. Zapach nie do opisania – soczyście pomarańczowy, włosy naprawdę przepięknie pachną na długo po umyciu. Odżywka świetnie się spisuje, włosy gładkie, super się rozczesują, nie są oklapnięte, w połączeniu z szamponem cudo!! Szkoda że w Polsce nie widziałam nigdzie tych produktów z Herbal Essences, a kiedyś (lata temu) były dostępne w Rossmannie.
Balea żel o zapachu bratka i maliny – Tak! Tak! Tak! Bardzo rzadko zdarza mi się, że jestem na nie w temacie żeli z Balea. Tutaj świetne połączenie zapachu kwiatów i malin. W 100 % spełnia moje żelowe oczekiwania 🙂
Fa antyperspirant zielona herbata – kiedyś już go miałam w tej wersji i aktualnie też taką używam, coś mi podpasował zapach jak i w sumie działanie. Chociaż powiem Wam, że przy tych upałach to chyba żaden antyperspirant nie działa w 100 %. Ja to najchętniej stałabym ciągle pod zimnym prysznicem 🙂
Lovely korektor nr 02 – no mój ulubieniec jeśli chodzi o korektory. Super sprawa z tym pisako-pędzelkiem, kolor odpowiedni, a cena śmieszna, w toaletce już czeka kolejny – taki sam 🙂
BeBeauty płatki kosmetyczne – najlepsze jak dla mnie, no i tylko wersja niebieska, w tej różowej wersji wszystkie płatki mi się strasznie rozdwajały.
Verbena Yankee Candle wosk – ostatnio o nim pisałam. Bardzo ładny zapach, na pewno kiedyś znów pojawi się w mieszkaniu 🙂
Green Hills szarlotka z cynamonem – nie pytajcie ile mam tych opakowań w szafce 🙂 Moja ulubiona herbata 🙂
Softlan płyn do prania – milionowe opakowanie 🙂
Cler zapach bez i jaśmin – uniwersalny płyn do mycia powierzchni, u mnie sprawdza się jako płyn do mycia podłóg. Przepięknie pachnie, a co najważniejsze nie zostawia na podłodze takiego „lepkiego czegoś”, kiedyś kupiłam jakiś inny płyn, który sprawiał że kapcie przyklejały się do podłogi 😉
No i byłoby tego 🙂 Mało bo mało, ale coś tam zawsze jest 🙂
A jak u Was z zużyciem w lipcu ?
Do zobaczenia w sierpniu 🙂
Już czuję ten zapach Balea …. 🙂
Ten żel z Balea bardzo miło wspominam 🙂
A ja tego żelu Balea nie lubię 🙁 dla mnie okropny zapach ma:/
Mi nie podchodzi zapach limonka i coś tam, ogólnie taki mohito, ale ten akurat nie jest zły 🙂 Ale no zawsze się znajdzie jakiś który nie podejdzie, chociaż w żelach z Balea to rzadkość 😀