

Bardzo lubię peelingi. Szczególnie lubię sobie peeling-ować skórę twarzy. Wtedy mam taką „idealnie” gładką skórę, lubię to uczucie, czuje wtedy jak skóra oddycha 🙂 Ostatnio koleżanka zaskoczyła mnie nowością, a dokładnie odsypała mi swojego „magicznego pyłku”, a dokładniej chodzi tu o KORUND.
Kilka słów wyjaśnienia od producenta z czym mamy do czynienia.
„Korund mikrokrystaliczny (mikronizowany – wielkość kryształków 120 μm). Znajduje zastosowanie w profesjonalnych gabinetach kosmetycznych a także w domowych peelingach. Systematyczne stosowanie peelingów zwiększa wchłanianie substancji czynnych przez skórę, pobudza mikro-krążenie, oczyszcza i wzmaga odnawianie skóry. Efektem regularnego stosowania peelingów jest pogrubienie się warstw żywych komórek skóry, natomiast cieńsza staje się warstwa rogowa. Peeling mechaniczny pobudza mikrokrążenie skórne i dotlenia skórę. Wyrównuje się koloryt skóry. Skóra staje się bardziej elastyczna i gładsza.”
Ja dodaje ten pyłek do mojego żelu do twarzy, dosłownie szczyptę tego. Mieszam i peeling-uje sobie twarz. Świetnie złuszcza i wygładza twarz. Nie wysusza skóry, a to dla mnie najważniejsze. Ja mam tłustą skórę twarzy skłonną do wyprysków, niedoskonałości, a dodatkiem są jeszcze pojawiające się od czasu do czasu małe przebarwienia – po prostu istny szał 🙂 I byłam wielce zdziwiona że te małe kryształki, istny pyłek, potrafi tak dobrze złuszczyć naskórek. Nie uczulił mnie w żaden sposób, nie podrażnił. Wiem że jak się potrze mocniej twarz to mogą pojawić się zaczerwienia dlatego ja delikatnie go wmasowuje, a daje to i tak wielki efekt 🙂
Nie ma zapachu, kompletnie, ale to i lepiej bo nie wiem jakby pachniał np. w połączeniu z żelem do twarzy który ma swój zapach, dlatego cieszę się że jest on bezzapachowy. Jest strasznie wydajny. Znajoma odsypała mi naprawdę nie wiele ze swojego opakowania i z jej relacji wystarcza jej naprawdę na długi okres czasu. Ja mam go już około 3 tygodnie, używam 2 razy w tygodniu i sama nie widzę żeby coś ubyło 🙂
Ogólnie to można go mieszać z olejkiem, połączyć z kwasem hialuronowym, żelem do mycia twarzy, peelingiem(ale tu nie widzę sensu, bo po co mieszać peeling z peelingiem :)), oliwką czy też z kremem. Także wybór połączeń jest naprawdę wielki.
Po zabiegu laserem frakcyjnym moje przebarwienia jakie miałam wyblakły, a teraz już całkowicie są niewidoczne, jestem bardzo zadowolona że znajoma dała mi do przetestowania ten „pyłek”, który jeszcze wiem że wystarczy mi na sporo użyć. Z wielką przyjemnością wiem że mogę coś polecić na 100 %. Sama wiem, że jak tylko skończy mi się ta „odsypana próbka” zamówię sobie na pewno produkt w pełnym wymiarze 🙂 Osoby które lubią peelingi, a szczególnie nowości i chcą odkryć coś nowego mogą śmiało nabyć korund.
Można go zakupić Tutaj za 200g produktu płacimy zaledwie 8,90 zł plus oczywiście koszty wysyłki, no chyba że jesteście z Wrocławia to możecie go sobie odebrać w sklepie, który mieści się w jednej z uliczek Rynku. Zapewniam że 200g wystarczy Wam na długi okres użytkowania 🙂
Niestety nie wiem w co i jak jest on zapakowany. Opakowanie jest koleżanki która przesypała mi korund do pustego opakowania po kremie 🙂
Czytałam o nim już kilka razy same dobre rzeczy oczywiście 🙂
Powiem szczerze, że pierwszy raz slyszę żeby stosować korund tak o. chociaż czemu nie, zykły peeling mechaniczny:). Pewnie nie jest tak skuteczny jak w mikrodermabrazji korundowej, ale porównania nie mam.
Aż tak skuteczny nie jest, ale efekty są 🙂 Jak dla mnie najlepszy domowy peeling 🙂
Lubię korund i stosuje w miarę potrzeby jako domową mikrodermabrazję, lub bez fantazyjnego tarcia jako peeling – dobra rzecz, za przyzwoite pieniądze