

Bardzo lubię testować przeróżne maseczki. Jedne naprawdę są świetne inne to „gadżet” kosmetyczny. Jeśli chodzi o Maseczkę Truskawkową z Balea to jest dla mnie tak 50 na 50 🙂
„Zawiera owocowy jogurt. Skutecznie nawilża i przywraca aksamitny dotyk skóry. Migdały, kiełki kukurydzy i masło shea intensywnie odżywiają skórę i zapobiegają jej przesuszaniu. Panthenol łagodzi i nawilża. Witamina E chroni przed starzeniem skóry.„
Przepięknie pachnie – jak Danonek truskawkowy, chce się aż jeść produkt 🙂
Nawilżenie skóry całkiem, całkiem – skóra miła, przyjemna w dotyku.
Dobrze się wchłania, ale i bez problemu „resztki” maseczki się zmywają.
Konsystencja – gęsta, zbita (naprawdę jak Danonek)
Cena – za maseczkę „podwójną” zapłaciłam 0,45 centów.
Dostępność – niestety, ale w Polsce ich nie widziałam, Ja kupiłam ją w niemieckim DM(Drogerie Markt) będąc w odwiedzinach.
Krzywdy nie robi, ale i szału też nie. Fakt nawilża skórę, ale mam wrażenie że jednak nie w pełni, wydaje mi się że np. maseczka oliwkowa którą mam z Avon, daje większy efekt nawilżenia. Na szczęście nie zapycha i nie powoduje dodatkowych wyprysków.
Czy ją kupię jeszcze ? Nie wiem … Mam mieszane uczucia, jako „dodatek” kosmetyczny spisuje się całkiem nie źle, ale czy naprawdę chcę tego od maseczki ?
Uwielbiam maseczki do twarzy 🙂
Ja postawiłam w końcu na regularność w stosowaniu danej maseczki i widzę efekty. Rzadziej pozwalam sobie na maski z doskoku 🙂
Ja też, szczególnie te oczyszczające i nawilżające 🙂
Ja mam jedną ulubioną, a dokładniej maseczkę z oliwek z Avon, jak na razie nic jej ne przebiło 🙂 Lubię sięgać jednak czasami po coś czego jeszcze nie miałam, od tak z czystego zainteresowania produktem 🙂
Lubię maseczki do twarzy, ale nie ten typ:/
Ja przyznam się szczerze oczekiwałam czegoś innego, mieszane mam uczucia jeśli chodzi o tą 🙂